Pan Titido i kot zaglądali w każdy kąt ogrodu, pod
każdy kamień i do każdej dziury. Sprawdzili też, czy wąż ogrodowy nie robi im
psikusa i samodzielnie nie podlewa przypadkiem ogórków. Albo czy nie przewróciło
się wiaderko z deszczówką, która lubi wsiąkać w słoneczniki. Wszystko to jednak
grzecznie jeszcze spało, gdy tymczasem plama na ścianie rosła i rosła.
Gospodarz obszedł cały ogród, zerknął nawet do sąsiada,
ale nie znalazł niczego, co by mogło wyjaśnić przyczynę pojawienia się tajemniczej plamy. Nagle do ogrodu wpadł pies
sąsiada, Fikus!
- Dzień dobry, Fikus, miło cię widzieć -
przywitał go Pan Titido - Co cię do nas
sprowadza?
Pies radośnie merdał ogonem i skakał naokoło
kota. Był jeszcze młodym psiakiem i uwielbiał się bawić. Zaczepiał Kota Tito.
- Przybiegłem się z wami pobawić - zaszczekał
wesoło psiaczek- Rzucisz mi piłeczkę?
Kot nie miał ochoty na bieganie, odsunął się od
Fikusa i poszedł między nasturcje.
- Proszę Fikus, złap piłeczkę - Pan Titido rzucił
czerwoną psią zabawkę w stronę domu.
Pies pobiegł, szybko złapał piłkę, ale nie wrócił
do Pana Titido. Coś przykuło jego uwagę. Zaczął szczekać, skakać, obwąchiwać i oczywiście kopać dołek.
- Piesku- zobaczył to Pan Titido - Co ty tam robisz? - mężczyzna podszedł bliżej domu, gdy tymczasem kot Tito nawet nie
podniósł łebka znad kwiatów.
- Ee, Fikus pewnie znalazł kość zakopaną w zeszły
czwartek- kot wymamrotał leniwie.
- Nie,nie, to nie kość - zaprzeczył szybko pies
- To zupełnie coś innego! - Fikus był bardzo podekscytowany swoim odkryciem.
Pan Titido podszedł bliżej i ujrzał coś, czego
się nie spodziewał. To był jakby długi i ciemny tunel prowadzący z ogrodu do jego
sypialni.
- Fikus, ależ odkrycie! - zawołał zaskoczony mężczyzna.
Kot nadstawił uszu, potem zaciekawiony podniósł
głowę. Pan Titido podrapał się w brodę i w czarną czuprynę. Chusteczką przetarł
okulary, poprawił czapkę i schylił się, by zajrzeć do tunelu odkrytego przez
Fikusa.
Początkowo niczego nie zauważył. Dopiero po
chwili, wpatrując się intensywnie w to miejsce, dostrzegł, że coś się tam
porusza. Pies zaszczekał groźnie.
- Cicho, piesku, nie szczekaj teraz.- uciszył go
gospodarz- Wygląda na to,że mamy gości..
Kot Tito na te słowa wstał i niedbale podszedł
do wykopaliska. Wsadził szary łebek do ciemnego otworu.
- Hmmm, niczego tu nie widzę. - zaczął
zawiedziony - Jedynie mrówki.
- To nie są mrówki, Kocie- zaprzeczył Fikus - To
coś jest znacznie większe.
- A może to kret? - wtrącił Pan Titido - Czasem
odwiedzają nas. Kot nie słuchał już tego, bo odszedł i zniknął w
korytarzu. Wyraźnie nie miał ochoty na spotkanie.
Tymczasem
z wykopu wyglądała mała zielona istota o dużych wesołych oczach, dość zadziwiona i zaciekawiona tym, co ujrzała.
Postanowiła się przywitać, bo wiedziała, że tak robią dobrze wychowani ludzie.
- Dzień dobry- zaczęła istotka- Widzę,że mi się
przyglądacie. - zwróciła się grzecznie do Pana Titido i Fikusa, którzy
zaniemówili ze zdumienia.
- Dzień dobry - ocknął się Pan
Titido-Przepraszam bardzo. Rzeczywiście
przyglądałem się przez chwilę, a to nieładnie, lecz nie widziałem jeszcze
takiego gościa. Kim jesteś?
Pan Titido zadał pytanie, ale pomyślał, że może
jest zbyt ciekawski i że nie wypada tak traktować gości, nawet tak małych jak
ten.
Istotka podeszła bliżej, odchrząknęła i z uśmiechem
powiedziała.
- Nazywam się Timsa, wraz z moimi braćmi zagościłem
w tym domu- gość się ukłonił elegancko.
Pan Titido po raz kolejny oniemiał, tym razem na
wieść o braciach. Nikt go nie zapytał, czy może się wprowadzić, a przecież tak
należałoby zrobić.
Zza drzwi wyjrzał Tito.
- Jak to w tym domu? To nasz dom! - odezwał się
nieco obrażony kot.
- Tito, proszę bądź miły dla naszych gości-
poprosił Pan Titido.- Zaraz na pewno wszystko się wyjaśni.
- Witamy Cię, Timso w naszym domu. Wybacz, że
jesteśmy zaskoczeni obecnością twoją i twoich braci. Nie spodziewaliśmy się gości.
- Pan Titido uśmiechnął się przyjaźnie.
-Dziękuję. - odpowiedział Timsa.
- Poznaj moich przyjaciół- dodał Titido- To Kot
Tito, a to pies sąsiada, Fikus. Ten ostatni zamerdał ogonem i zaszczekał radośnie.
Miał nadzieję, że znalazł wreszcie kogoś do zabawy.
- Nigdy wcześniej nie widziałem takich istot jak
ty, Timso, choć podróżowałem po świecie. Powiesz nam, kim jesteś i gdzie są
twoi bracia?
Przybysz chwilę się zastanowił, jakby nie był
pewien, czy powinien zdradzać sekret. W końcu zdecydował.
- Jestem Trelinkiem, przybyłem z moimi braćmi z
naszej osady w Trelandii. Zostałeś wybrany, aby wypełnić szczególne zadanie.-
odpowiedział Timsa jednym tchem.
Pan Titido poczuł, że kręci mu się w głowie, bo
niczego nie rozumie. Nigdy nie słyszał, ani nie czytał w książkach, a przeczytał
ich bardzo wiele, o krainie nazywanej Trelandią i jej małych mieszkańcach.
Czytał o smokach, krasnoludkach, hobbitach, trolach, elfach,goblinach, a o Trelinkach
nie!
- Mówiłeś coś o braciach- wtrącił kot- A ja
nikogo więcej nie widzę. Gdzie oni są?
Timsa znów się zastanowił i po chwili wskazał ręką
na dom.
- Moi bracia są w domu, biorą kąpiel po podróży-
odrzekł.
Na te słowa Pan Titido ocknął się i przypomniał
sobie o celu wyjścia do ogrodu. Prawdopodobnie plama na ścianie w sypialni przybrała
już postać słonia.
- Ha, wszystko jasne! - wykrzyknął Titido - Już
teraz wiemy, kocie,skąd się wzięła plama na ścianie.- Twoi bracia, Timso, chyba bardzo lubią
się chlapać!
- Oj, tak - westchnął Timsa- Trelinki kochają
ciepłe kąpiele w wannie. Nie chcieliśmy zniszczyć twojej ściany. Bardzo
przepraszam. Pójdę i powiem im, żeby już skończyli.- Timsa zdecydował i znikł w tunelu.
- A my, kocie, chodźmy na śniadanie! Zaczęło mi
burczeć w brzuchu!
- O, wreszcie jakiś dobry pomysł- odburknął kot
i wskoczył na parapet.