Kamila Posobkiewicz
Zapadła już ciemna noc, kiedy trzej bracia
obudzili się z długiego snu. Znaleźli się w nieznanym sobie miejscu. Dookoła
słychać było ciche, miarowe oddechy śpiących w namiotach ludzi. A z daleka
pohukiwały sowy.
- Hmm, ciekawe, gdzie jesteśmy – zaczął Ronin,
który pierwszy wyszedł z koszyka piknikowego Igi.
- Jest bezpiecznie?- zapytał z koszyka Timsa- Możemy wyjść?
- Wygląda na to, że tak- odparł brat.
- Idziesz, Sulim?- Timsa obudził najstarszego
brata.
Po chwili wszyscy znaleźli się już na polanie.
Rozprostowali nogi, przeciągnęli się kilka razy. Byli wyspani i w dobrym
nastroju. Ocalili życie, to przecież najważniejsze. Rozejrzeli się po okolicy,
ale nikogo nie zauważyli. Timsa jednak miał poczucie, że ktoś ich obserwuje. I
miał rację! Ukryta pomiędzy koszykiem a torbą siedziała cicho mysz, o której
istnieniu nikt nie wiedział. Na widok Trelinków poruszyła się i zachrobotała.
rys. Konrad, lat 6
- Kim jesteś? – zapytał ponownie, czując że się
zbliża.
Mysz postanowiła wyjść z kryjówki.
- Nazywam się Pomponia- odparła cichuteńko, na
szczęście Trelinki mają znakomity słuch.
- Mysz? Jak się tu znalazłaś?- zapytał zdziwiony
Timsa.
- Schowałam się do torby z jedzeniem- znów
cichuteńko odpowiedziała mysz.
W tym czasie pozostali bracia już zobaczyli, że
Timsa z kimś rozmawia, podeszli do niego. Nad ich głowami przeleciała
sowa, która już dostrzegła smaczny kąsek.
- Musimy się schować, tu jest niebezpiecznie. –
zarządził Sulim- Sowy polują na myszy.
Wszyscy pobiegli w głąb lasu. Pomponia bardzo
się zmęczyła, musiała przystanąć pod krzaczkiem jagód i chwilę odsapnąć.
- Co tu robisz Pomponio?- skorzystał z wolnej
chwili Timsa i kontynuował rozmowę.
- Chciałam podróżować razem z wami. Jestem zbyt strachliwa, żeby udać się samej w podróż. – odrzekła.
- Jak to zrobiłaś, że nikt cię nie zauważył
wcześniej?- wtrącił Ronin.
- Jestem myszką, potrafię się dobrze ukryć.-
Pomponia się uśmiechnęła.
- My jesteśmy Trelinkami- przedstawił braci
Sulim.
- Już
wiem, wszystkie zwierzęta wokół o was słyszały. Potrzebujecie eliksiru, żeby
przepędzić Korkola – mysz zadziwiła ich
swą wiedzą.
- Znam go i jego brata.- dodała Pomponia
- To on ma brata?- zdziwił się Timsa- Może też
napadnie na naszą osadę?
- Och nie, on nie jest taki jak Korkol. Jest
dobry i pomocny. Nazywa się Kikma.
- Aż trudno w to uwierzyć, że brat Korkola może
być dobry- powątpiewał Ronin.
- On na pewno nie zrobi wam krzywdy z tego
również powodu, że mieszka daleko stąd, gdzieś w Mroźnych Górach.-
odpowiedziała Pomponia.
- W takim razie nie martwy się o niego, tylko
chodźmy się rozejrzeć po okolicy- zaproponował Sulim. Wszyscy zniknęli w mroku lasu.
Szli przez
chwilę pomiędzy krzaczkami jagód i ściółką leśną, gdy nagle Pomponia usłyszała stłumiony
krzyk. Rozejrzała się, nigdzie nie było Trelików. Za to zauważyła niedużą
dziurę w ziemi. Podeszła bliżej, choć nieco się bała. W każdym razie mogła
zobaczyć ją sowa.
W dole szamotali się trzej bracia.
rys. Konrad, lat 6
- I co teraz? – zapytał Timsa-
utknęliśmy tu na zawsze!
- Wygląda na to, że wpadliśmy w zasadzkę, dół był
zasłonięty liśćmi, mchem, nie było go widać.- odparł Sulim
- No to pięknie!- Timsa był bliski łez.
- Nie panikuj bracie, z pewnością mysz zauważy,
że nas nie ma i pójdzie po pomoc- wtrącił Ronin.
- Byleby zdążyła przed tym, kto nam to zgotował-
jęczał Timsa.
- Hmm, ciekawe tylko, kto to lub co?-zastanawiał
się Sulim.-Gdzie jesteśmy? Kto tu mieszka?
- Halo, Trelinki, jesteście tam?- Pomponia
zjawiła się nad zasadzką.
- O, dobrze, że jesteś Pomponio!- ucieszył się
jak nigdy dotąd najmłodszy z braci.- Wyciągniesz nas?
- Wpadliśmy do dołu- wyjaśnił Ronin, choć mysz
już o tym wiedziała.
- Jak mogę was wyciągnąć?- kontynuowała mysz.
- Potrzebujemy linę- zawołał Sulim.
Mysz się rozejrzała, ale nie zauważyła niczego,
co by przypominało linę. Odwróciła się tyłem do dołu i zawołała.
- Chwyćcie się mojego ogona!
- Dzięki, ale to nie jest dobry pomysł-
zaprzeczył Ronin.
- Nie? Dlaczego? – zmartwił się Timsa już gotowy
do wspinaczki po ogonie Pomponii.
- Timso, potrzebujemy prawdziwej liny, przykro mi-
dokończył średni brat.
- W takim razie sprowadzę pomoc- stwierdziła
mysz i pobiegła w głąb lasu.
- Dlaczego nie mogliśmy się wspiąć po jej
ogonie?- ciągnął załamany Timsa- Przecież bylibyśmy już na górze, a tak
siedzimy tu i czekamy..
- Timso, zaraz wyjdziemy- Sulim zaczął
przyglądać się ścianie otworu.- Trzeba się tylko wspiąć.
Nagle zauważyli, że w dole pojawiła się zrobiona
z patyków i gałązek drabina.
- Jesteśmy utarowani! – wykrzyknął Timsa i od
razu uchwycił się drabiny.
- Zaczekaj- zatrzymał go Ronin- nie wiadomo, kto
ją tu spuścił.
- Czy to takie ważne? Możemy wyjść i ja
zamierzam to szybko zrobić.- Timsa wdrapał się po szczebelkach i stanął na
powierzchni. Za nim ostrożnie wyszedł Ronin, na końcu Sulim.
Spodziewali się zobaczyć mysz, ale zamiast niej
stała gromada dziwnych stworzeń, przypominających małe misie.
- Aha, to nie koniec problemów- wyszeptał Ronin.
- Spokojnie, może nie mają złych zamiarów- dodał
Sulim.- Może wystarczy porozamawiać.
- Masz rację, ja to zrobię.- odparł Ronin
Trelinki spostrzegły, że misie podchodzą do niech coraz bliżej. W końcu
stanęły. Jeden z nich wyszedł przed szereg i zaczął mówić.
- I kogo
my tu mamy?- zapytał zaczepnie miś- Jakieś trzy dziwne istoty.
- Jesteśmy Trelinkami- zaczął Ronin- Nie mamy
złych zamiarów, wpadliśmy do zasadzki przez przypadek.
Miś popatrzył uważnie na
braci, obejrzał ich z każdej strony.
- Co tu robicie w nocy?- zapytał miś – Czy wiecie
co to za las?
- Nie, jesteśmy tu pierwszy raz- wyjaśnił Timsa
- To las Kuki, a my jesteśmy misiami Kuki,
wojowniczymi misiami- powiedział z przekonaniem miś.
- Jesteśmy tu przejazdem, rano wyruszymy w
dalszą drogę na Półwysep Wichrów.- dodał Sulim.
Misie Kuki na te słowa bardzo się poruszyły. Zaczęły szeptać między sobą.
- Chodźcie z nami, zaprowadzimy was do wodza-
stwierdził miś Kuki i ruszył, a za nim pozostałe misie. Trelinki szły na końcu, niepewnym krokiem...
,